Pandemia w Polsce z dnia na dzień się rozpędza. W ostatnich dniach liczba dobowych zachorowań oscyluje w okolicach 7-8 tysięcy. W związku z tym rząd wprowadza nowe restrykcje a coraz większa liczba powiatów znajduje się na czerwonej liście i ma dużą ilość obostrzeń. Jak wynika z relacji uczniów i rodziców nauczyciele nie radzą sobie z obecną sytuacją i dochodzi do absurdów przez które uczniowie cierpią.
Na jednej z lekcji po prostu zaczął kichać. Nauczycielka zaczęła się na niego wydzierać, że nie można mu kichać, ma sobie maskę założyć i zaraz da mu naganę…
Krystyna Bąk w wywiadzie dla kobieta.wp.pl opowiadająca o absurdalnym zachowaniu nauczycielki względem jej syna.
Obecna sytuacja epidemiologiczna w Polsce nie jest zbyt optymistyczna. Wirusolodzy mówią, że jest źle a ma być jeszcze gorzej, bo pandemia w Polsce dopiero zyskuje na sile. Okazuje się jednak, że uczniowie są w naprawdę złej sytuacji a nauczyciele nierzadko zachowują się wobec nich absurdalnie.

Jaka jest obecnie sytuacja uczniów polskich szkół
Ze względu na to, że pandemia w Polsce wydaje się przybierać drugą falę uczniowie są zobowiązani do przestrzegania narzuconych obostrzeń. Muszą nosić maseczki w częściach wspólnych szkoły i dezynfekować ręce najczęściej, jak to możliwe. Okazuje się jednak, że reżim sanitarny nie jest jedynym i największym problemem uczniów.
Znacznie niebezpieczniejsze i bardziej uciążliwe są absurdy, do których doprowadzają nauczyciele. Nierzadko to właśnie oni narażają dzieci na utratę zdrowia czy problemy z samooceną. Matka ucznia drugiej klasy szkoły podstawowej zwraca uwagę na to, że uczniowie codziennie są narażeni na infekcję z powodu wychłodzenia organizmu!
Wczoraj okazało się, że od początku roku sale są cały czas wietrzone. Wczoraj syn wrócił do domu mówiąc, że cały przemarzł w klasie
Pani Agata, mama ucznia szkoły podstawowej w rozmowie z kobieta.wp.pl.

Jak nauczyciele radzą sobie z tym, że pandemia w Polsce nabiera na sile
Okazuje się, że nie najlepiej. Część z nich zaczyna zachowywać się w absurdalny sposób. Przykładowo, nauczyciele nakładają na uczniów kary za nienoszenie maseczek w postaci zobowiązania ucznia do zrobienia 50 pompek. Z artykułu na kobieta.wp.pl wynika też, że inni nauczyciele kierują uczniów na rozmowę z dyrektorem za to, że uczeń zdjął maseczkę, by… zjeść bułkę!
Moja córka wylądowała na dywaniku u dyrektora za jedzenie bułki bez maski.
Matka jednej z uczennic w rozmowie z kobieta.wp.pl
Tego rodzaju absurdy wydają się nie mieć końca. Uczniowie podczas deszczu mają zajęcia wychowania fizycznego – na zewnątrz, by się nie zarazić koronawirusem. Nikt jednak nie myśli o potencjalnym przeziębieniu czy anginie. Wydaje się jednak, że we wszystkim brakuje po prostu rozsądku i rozwagi a panika przysłania dobro uczniów.