w

Jak czytać etykiety na produktach spożywczych?

Jak czytać etykiety na produktach spożywczych?

Świetnie! Polska wstaje z kolan i wygrywa z wirusem! Jeden z najważniejszych i najbardziej rozsądnych zakazów – godziny dla seniorów – przestaje obowiązywać. To doskonały sposób na odbudowę gospodarki, ochronę miejsc pracy oraz możliwość wydania pieniędzy, które nie zostały wydane od ubiegłego roku. Tak jak powiedział kiedyś jeden z przedstawicieli władzy – jeśli będziemy zamykać kina, restauracje, siłownie itp., to będziemy odkładać pieniądze. Dziś będzie o zakupach Zatem skoro teraz mamy dodatkowe 2 godziny na robienie zakupów, lepiej wiedzieć, co kupujemy. Skupię się, jak pewnie się domyślasz na żywności, a także przedstawię 2 ciekawe techniki sprzedaży.

Emocje podczas zakupów.

Korzystanie z wrażliwości konsumentów na różne bodźce, w tym muzyczne, zapachy i małe zwierzątka, aby wywołać oczekiwane reakcje pozwoliło twórcom reklam wykorzystywać pozytywne emocje w swojej kampanii. Można to zauważyć na przykładach takich jak utwór muzyczny Coca Cola czy jadące ciężarówki z Mikołajem, które przywodzą na myśl okres świąt Bożego Narodzenia, tak samo jak zapach mandarynek.

Negatywne emocje w reklamach.

W reklamach lękowych używana jest technika, która ma na celu wywoływanie u konsumenta negatywnych emocji. Przekaz reklamy jest taki, że jeśli nie zostanie zastosowany odpowiedni produkt lub usługa, wówczas konsument może doświadczyć niekorzystnych skutków. Ten rodzaj strategii marketingowej jest szeroko stosowany w telewizji – np. babcia i dziadek wyglądają, jakby mieli umrzeć, ale dzięki „magicznej witaminie”, Goździkowej, przeżywają drugą młodość. Takich technik jest mnóstwo.

Dlaczego czytanie etykiet jest takie ważne?

Jeśli pozostaniesz przy czytaniu etykiet, możesz zauważyć, że w ciągu kilku tygodni Twoja waga zacznie spadać. Badanie prowadzone przez międzynarodowy zespół naukowców z Uniwersytetu w Tennessee wykazało, że osoby często czytające etykiety ważą około 4 kg mniej. Najczęściej jednak wspomniane osoby są kobietami, które decydują o tym, co znajduje się na naszych talerzach. W związku z tym, warto czytać etykiety, ponieważ może to być przyczyną utraty wagi.

“Najlepiej spożyć do…”, a “Najlepiej spożyć przed…”.

Przyglądając się opakowaniu, należy zwrócić uwagę na datę przydatności do spożycia. W przypadku informacji „Najlepiej spożyć do…” oznacza to, że po tamtej dacie w produkcie mogą rozwinąć się drobnoustroje, których spożycie zagraża naszemu zdrowiu (np. mięso, nabiał) i może skutkować zatruciem pokarmowym. Natomiast wskazanie „Najlepiej spożyć przed…” mówi o tym, że po wskazanej dacie właściwości produktu mogą się zmienić, jednak produkt może być jeszcze spożywany.

Kolejność składników na etykiecie.

Składniki na etykiecie są podane według malejącej ilości – dlatego jeśli cukier jest wskazany jako pierwszy to znaczy, że jest go najwięcej. Syndromem alarmowym powinna być sytuacja, kiedy składnik, który powinien figurować na początku, występuje w dalszej części listy. Np. w przypadku soków, kupowanie marek, w których woda pojawia się przed sokiem z owoców, jest niepożądane.

Mniej oznacza lepiej.

Mniej oznacza lepiej – złota zasada etykiet produktów spożywczych. Najlepiej, gdy produkt składa się z jak najmniejszej ilości składników. Na przykład w jogurcie naturalnym wystarczy mleko i żywe kultury bakterii – nic więcej nie jest potrzebne. Jednym słowem, im mniej składników, tym lepiej!

Ukryty cukier.

Zwróćmy uwagę czy produkty oznaczone jako „light” lub „fit” nie zastąpiły cukru innym słodzikiem. Inne słodziki, takie jak syrop glukozowo-fruktozowy, glukoza, sukroza, melasa, fruktoza, maltodekstryna, maltoza, mannitol, słód, sorbitol, galaktoza i dekstroza, mogą również znajdować się w składzie tych produktów.

Wartość odżywcza.

Jeśli masz do wyboru dwa produkty, które mają podobny skład, warto spojrzeć na ich wartość odżywczą. Wybierz ten, który zawiera mniej cukrów lub soli w zależności od rodzaju produktu. Ilość kalorii nie jest najważniejsza.

Uważaj na podróbki!

Producenci, aby obejść narzucone normy, wprowadzają do sprzedaży wyroby pochodne w opakowaniach, które sugerują, że są to produkty pełnowartościowe. Przykładowo, kostka z napisem „śmietankowa” lub „śniadaniowa” nie musi zawierać wystarczającej ilości tłuszczu mlecznego. Również kupując ser oznaczony jako „kanapkowy”, „typu gouda” warto sprawdzić, czy napisano to słowo „ser”, ponieważ często produkty te nie zawierają mleka. Aby uniknąć tego problemu, warto zwracać uwagę na to, czy opakowanie produktu jasno określa, co jest w środku, na przykład jeśli mleko posiada napis „mleko”, a masło „masło”.

Czy trzeba się obawiać „E” w składzie produktu?

Mówi się, że dodawanie składników oznaczonych literą „E” do produktów jest szkodliwe i najlepiej tego unikać. Niemniej jednak, nie wszystkie substancje tego typu są szkodliwe. Niektóre z nich produkowane są w sposób naturalny. Przykłady takich składników to:

  • E 150a (karmel) z wyciągami z białego cukru;
  • E 160a (beta-karoten) z warzyw i owoców;
  • E 322 (lecytyna) z żółtek jajek;
  • E 406 (agar) z czerwonych alg morskich;
  • E 412 (guar) z indyjskiego drzewa;
  • E 414 (guma arabska) z drzewa akacjowego w Sudanie;
  • E 440 (pektyna) ze skórek owoców;
  • E 441 (żelatyna) z tkanki łącznej kości zwierząt.

Znaczenie symboli na etykietach produktów.

Znaczenie symboli na etykietach produktów jest następujące:

  • Light – oznacza produkty o niskiej zawartości kcal;
  • BIO – oznacza, że składniki produktu pochodzą z upraw organicznych lub zawierają probiotyki (w produktach mlecznycjh);
  • Fit – produkt wzbogacony o błonnik i węglowodany;
  • Organic – wyroby wytworzone bez użycia sztucznych barwników i konserwantów.

Uwaga – patrząc jak to wygląda w sklepach uprzedzam, że nalepki BIO czy FIT w 90% są… błędne. Niby są jakieś alejki dla osób z IO czy produktami „zdrowymi”, ale znajdują się tam rzeczy, które powinny być w alejce „chemia”. Warto zasięgnąć porady dietetyka, aby uniknąć błędu żywieniowego, który może wyniknąć z niezrozumiałej dla nas etykiety.

Nie wiem czy to celowe działanie, czy brak wiedzy, ale fakt, że kosztują 2x więcej, praktycznie nie różnią się od tych tańszych zamienników, dodatkowo nie przyniosą żadnych korzyści pokazuje, że warto jednak czytać etykiety.

Napisane przez Daniel

Student uczelni biznesowej, założyciel portalu Sztosowe.pl, pasjonat nauk przyrodniczych. Interesujący się zdrowym żywieniem, dbaniem o swoje ciało, sportem oraz psychologią. Autor licznych publikacji dotyczących zdrowia oraz urody.