Oszczędność inaczej
Okazuje się jednak, że twórca pomysłu myśli oszczędnie. Choć jak na razie trudno mówić, by przekładało się to na ceny lotów, to z pewnością będzie się przekładało na ich ilość. Kelekon podkreśla bowiem, że dron-bus nie będzie małym, kilkuosobowym samolotem.
W takiej sytuacji zajmowałby dużą część przestrzeni powietrznej nad miastem, co po prostu generowałoby pewne problemy komunikacyjne. Dzięki temu, że na jego pokład wejdzie aż 40 osób, ilość wykonywanych lotów będzie mniejsza!
Twórca powietrznej maszyny uważa, że największą konkurencją dla jego biznesu będzie początkowo tradycyjna komunikacja publiczna – nie samoloty czy powietrzne taksówki.