Przez lata ostrzegano, że marihuana może obniżać męską płodność, głównie poprzez zmniejszenie liczby plemników. Ale najnowsze badania pokazują, że problem sięga znacznie głębiej – i może nie kończyć się na jednym pokoleniu.
Naukowcy alarmują: regularne sięganie po marihuanę może wpływać nie tylko na płodność współczesnych mężczyzn, ale także ich przyszłych dzieci i wnuków. Zmiany w materiale genetycznym mogą prowadzić do długofalowych konsekwencji, które odbiją się echem w kolejnych pokoleniach. W czasach, gdy coraz więcej par zmaga się z trudnościami w powiększeniu rodziny, te odkrycia rzucają nowe światło na cenę, jaką może mieć pozornie niewinny nawyk.
Niepłodność – choroba XXI wieku

Zgodnie z informacjami pochodzącymi od Światowej Organizacji Zdrowia poważne problemy z powiększeniem rodziny ma od 10-12% populacji. Mowa tutaj o krajach, które są uznawane za najbardziej rozwinięte.
To oznacza, że dostęp do medycyny i nowoczesnych metod leczenia niepłodności nie jest w tych krajach problem. Polskie Towarzystwo Medycyny Rozrodu i Embriologii zwraca uwagę na to, że w naszym kraju problem ma znacznie szerszą skalę.
Szacuje się, że trudności z założeniem rodziny może mieć nawet 1,5 miliona par! Taka liczba stanowi aż 1/5 społeczeństwa w okresie reprodukcyjnym, czyli w wieku, gdzie biologicznie posiadanie potomstwa nie jest problemem. W odniesieniu do tych statystyk ostrzeżenia naukowców nabierają nowego znaczenia.
Marihuana a płodność – brak badań laboratoryjnych

Ostateczne ocenienie wpływu marihuany na płodność było dotychczas niemożliwe ze względu na brak badań laboratoryjnych w tym zakresie. Postawione dotychczas tezy opierały się jedynie na badaniach ankietowych.
Respondentów pytano o palenie marihuany, nie sprawdzano jednak, jak fizycznie ten proces wpływał na ich organizm. W związku z tym możliwe było jedynie szacowanie tego, że marihuana nie wpływa pozytywnie na męskie plemniki.
Tym razem naukowcy postanowili jednak pójść o krok dalej i przeprowadzić badania laboratoryjne na myszach. Te miały ostatecznie pokazać korelację pomiędzy ilością plemników a sięganiem po miękki narkotyk.
Przebieg badań

Aby badanie było jak najbardziej rzetelne, myszom zaaplikowano susz w formie waporyzowanej. To oznacza, że nie palono go w tradycyjny sposób. Zamiast tego podgrzano zioła, by substancje aktywne mogły z nich odparować.
Zdecydowano się na taką metodę, ponieważ coraz częściej to właśnie w ten sposób aplikowana jest marihuana. Choć niektórzy wciąż decydują się na tradycyjną formę, w której zioło się po prostu spala, to nowa metoda zyskuje wielu zwolenników i wypiera tę pierwotną.
Następnie 30 gryzoni podzielono na dwie równe grupy. Jednej z nich aplikowano susz za pomocą waporyzacji 3 razy dziennie przez 10 dni – jest to ilość, jaka odpowiada ilości przyjmowanej przez ludzi, którzy regularnie sięgają po zioło. Następnie sprawdzono, jak wpływa to na płodność mysz.