Daniel Bressler z Uniwersytetu Columbia postanowił obliczyć tak zwane społeczne koszty emisji dwutlenku węgla. Podobne obliczenia były już wykonywane na przestrzeni lat, ale badacz uznał, że nie są aktualne i precyzyjne.
Od czasu ich wykonania sytuacja drastycznie się zmieniła, pogorszyła. Emisja wciąż rośnie mimo, że teoretycznie podejmujemy działania, które mają zmierzać do jej zmniejszenia. Prognozy, które przygotowywano lata temu również się nie sprawdziły.
Nowe obliczenia nie są dla nas optymistyczne. Mówią o tym, że jeśli nie zaczniemy działać bardziej zdecydowanie i dosadnie, to do 2100 roku aż 83 miliony ludzi stracą życie przez zbyt dużą zawartość dwutlenku węgla w atmosferze i globalne ocieplenie!

Koszty emisji na przestrzeni lat
Pierwsze badania dotyczą kosztów emisji dwutlenku węgla zaczęły się pojawiać już w latach 90-tych ubiegłego wieku. To wtedy ekonomiści zaczęli zastanawiać się nad tym, jak wiele CO2 wyprodukujemy i jakie będą tego skutki.
Dotychczas najbardziej aktualne badanie było przeprowadzane na przestrzeni 8 lat – między 2009 a 2017 rokiem, na zlecenia ówczesnego prezydenta Stanów Zjednoczonych, Baracka Obamy.
Wówczas ustalono, że SCC (z ang. social cost of carbon) wynosi 52 dolary. Prezydent Donald Trump przerwał badanie, a jego ekonomiści uznali, że SCC za 1 tonę CO2 wynosi od 1-15 dolarów, czyli stosunkowo niewiele. Obecnie szacuje się, że w rzeczywistości jest to jednak około 37 dolarów za tonę CO2.

Co należy robić
Według dostępnego dzisiaj modelu powinniśmy zrobić wszystko, aby do 2050 roku wypłaszczyć krzywą emisji. Na razie ona wciąż rośnie, a chodzi o to, by zaczęła się utrzymywać na jednym poziomie. Wówczas moglibyśmy zacząć zmniejszać emisję.
Zgodnie z prognozami naukowców, koszty emisji nie są naszym jedynym problemem w związku z dwutlenkiem węgla. Jest nim także podnosząca się średnia temperatura na świecie. Ich zdaniem do 2100 roku ma się ona podnieść o 3,4 stopnia.
Dotychczas patrzono więc na emisję CO2 z dwóch perspektyw: kosztów emisji za produkcję tony dwutlenku węgla oraz zwiększającej się średniej temperatury na świecie. Jednak dr Bressler wskazał, że pominięto jeszcze jeden ważny czynnik – śmiertelność.

Koszty emisji – nowy czynnik
Doktor Bressler pokazał, jak w zależności od tego, jak będzie się formowała wysokość emisji dwutlenku węgla będzie wyglądała śmiertelność ludzi. Koszty emisji mogą więc w tym aspekcie zostać obniżone lub podwyższone.
W swojej symulacji badacz ukazał, że wiele istnień może zostać uratowanych, jeśli podejmiemy stosowne i skuteczne działania, zmierzające do wypłaszczenia, a następnie do obniżenia, poziomu produkcji C02.
Po dodaniu do obecnie obowiązującego modelu czynnika śmiertelności okazało się, że SCC nie wynosi już 37 dolarów. Obecnie szacowany jest na prawie 7 razy więcej, czyli na 258 dolarów za produkcję tony CO2!

Śmierć co 4,5 tysiąca ton
Badacz postanowił sprawdzić, jak globalne ocieplenie wpływa na liczbę przedwczesnych zgonów. Stworzył więc model matematyczny, który zakładał, że emisja CO2 w nadchodzących latach będzie utrzymywała się na tym samym poziomie.
W związku z tym szacowane temperatury wciąż rosły. Oprócz nich zwiększała się także ilość przedwczesnych zgonów, która była spowodowana zbyt wysokimi temperaturami. Obliczenia wykazały dramatyczną prawdę.
Produkcja niespełna 4,5 ton tlenku węgla w najbliższych latach będzie nas kosztowała co najmniej jeden zgon. Co warto podkreślić, 4,5 tony CO2 w ciągu roku produkuje zaledwie 150 samolotów czy milion samochodów poruszających się ulicami miast.

Czeka nas fala śmiertelności
Z przeprowadzonej symulacji wynika, że do 2100 roku – czyli w ciągu niespełna 80 lat – z powodu wysokiej emisji tlenku węgla śmierć poniosą 83 miliony ludzi. Koszty emisji będą więc znacznie wyższe, niż zakładały stare algorytmy.
Przewiduje się, że tylko do 2050 roku temperatura podniesie się o 2,1 stopnia Celsjusza w odniesieniu do czasów przedindustrialnych. Uznaje się, że pojawią się wówczas konsekwencje, których nie będziemy w stanie zatrzymać, odwrócić.
Zdaniem badacza, do 2100 roku temperatura podniesie się aż o 4,1 stopnia. Jeśli do 2050 roku wyrównamy krzywą emisji CO2 i zatrzymamy wzrost, to temperatura podniesie się jedynie o 2,4 stopnia do 2100 roku. To pozwoli ocalić 74 miliony ludzi.

Niedoszacowanie badań
Sam Bressler podkreśla, że jego badania, które szacują faktyczne koszty emisji mogą być w dużej mierze niedopracowane. Istnieje bowiem wiele czynników, których nie dało się uwzględnić.
Ludzie giną przedwcześnie z wielu powodów – wojen, burz, powodzi, klęsk żywiołowych. Jednak nie da się zaprzeczyć, że coraz więcej osób ginie także przez fale upałów, które nawiedzają poszczególne kraje.
Nie musimy być wobec tego obojętni. Możemy dążyć do zmiany, której potrzebujemy, byśmy mogli przetrwać nie tylko jako społeczeństwo, ale również, jako cywilizacja.