Dżuma, znana jako czarna śmierć, to jedna z najbardziej przerażających pandemii w historii ludzkości, która w XIV wieku pochłonęła życie niemal połowy populacji Europy. Choć to właśnie ta epidemia przeszła do historii jako najgorsza, bakteria Yersinia pestis, odpowiedzialna za chorobę, siała spustoszenie już wcześniej.
Pierwszym udokumentowanym wybuchem dżumy była epidemia znana jako dżuma Justyniana, która rozpoczęła się w 541 roku naszej ery, prawdopodobnie w Etiopii. Jednak najnowsze badania sugerują, że ślady tej choroby sięgają znacznie dalej w przeszłość. W swoich początkach dżuma nie była tak śmiertelna, jak późniejsze pandemie, ale jej obecność kształtowała losy wielu społeczeństw na przestrzeni wieków.
Historia dżumy to nie tylko opowieść o katastrofach, ale także o tym, jak ludzkość wielokrotnie stawała w obliczu niewidzialnego wroga. Przyjrzyjmy się bliżej tej niezwykłej historii i dowiedzmy się, jak czarna śmierć zmieniała świat.
Dżuma – śmiertelność

Dzisiaj o dżumie mówi się stosunkowo niewiele, ponieważ wydaje się, że ta choroba nie jest już naszym zmartwieniem. Prawda jest jednak taka, że niczym u Alberta Cemus, morowa zaraza (podobnie jak zło) czai się wszędzie i może zaatakować w najmniej spodziewanym momencie.
Między 2008 a 2019 rokiem w Chinach zdiagnozowano kilkadziesiąt przypadków zakażenia dżumą. Przypomnijmy, że w przypadku dżumy dymieniczej, która nie jest leczona, śmiertelność wynosi 80%, czyli zaledwie 20% pacjentów ma szansę na przeżycie.
Z kolei w przypadku dżumy septycznej i płucnej prawie każdy chory umiera, jeśli nie zostaje podjęte odpowiednie leczenie antybiotykami. Dzięki nim śmiertelność spada w przypadku dżumy dymieniczej do około 5%, a w pozostałych przypadkach do około 20.
Odkrycie z Łotwy

Na Łotwie odkryto prehistoryczne szczątki mężczyzny, który zmarł na dżumę. Naukowcy znaleźli w jego ciele pałeczki dżumy. Ben Krause-Kyora, kierownik laboratorium aDNA na Uniwersytecie w Kilonii w Niemczech uważa, że to odkrycie pomoże poznać genezę dżumy.
Dodatkowo zmienia ono nasze zdanie na jej temat. W związku z najnowszymi doniesieniami dżuma mogła pojawić się nawet 2000 lat wcześniej niż dotychczas przypuszczaliśmy!
Co ciekawe, same szczątki RV 2039 odkryto już w XIX wieku, ale dość szybko zaginęły. Ponownie odnaleziono je w 2011 roku, w prywatnej kolekcji antropologa z Niemiec. Wówczas zaintrygowani naukowcy przystąpili do ponownych – owocnych – badań.
Badania szczątków

Odzyskanie szczątków sprawiło, że naukowcy przystąpili do badań z próbek, które pobrano z zębów oraz kości RV 2039. Stworzony genom sprawdzono pod kątem bakterii i wirusów, które mogły w nim występować. Była wśród nich dżuma!
Z dalszych ustaleń wynika, że odnaleziony szczep jest najstarszym z dotychczas znanych szczepów dżumy. Bakteria, która znajdowała się w szczątkach sprzed 5000 lat znacznie różni się od tej, której postać znamy dzisiaj.
Brakuje jej genu, który umożliwia roznoszenie choroby przez pchły. To z kolei ma oznaczać, że ta odmiana choroby była mniej niebezpieczna od tej, która w średniowieczu zabiła połowę europejskiej populacji. Miała wolniej się rozprzestrzeniać i nie być aż tak groźna.
Dżuma zabijała powoli

Naukowcy uważają, że dżuma była przyczyną śmierci RV 2039, ale nie zabiła go w sposób nagły. Z badań wynika, że w krwiobiegu ofiary znajdowało się wiele bakterii zaraźliwej choroby, co ma stanowić o jej mniej intensywnym przebiegu.
Takie wnioski pozwalają sformułować wcześniejsze badania na gryzoniach, które wykazały, że im więcej patogenów, tym łagodniejszy przebieg całej choroby. W pobliżu RV 2039 znaleziono również trzy inne ciała. W żadnym nie było bakterii dżumy.
Zdaniem naukowców popiera to ich teorię o tym, że u mężczyzny choroba była znacznie mniej zaraźliwa niż w średniowiecznej Europie i mniej inwazyjna – ludzie żyjący obok niego nie zginęli z jej powodu.
Choroba pochodzi od bobra

Badacze uważają, że dżuma rozwinęła się u RV 2039, gdy ten został ugryziony przez zwierzę. Najprawdopodobniej mógł być to bóbr, co mają potwierdzać kolejne odkrycia badaczy z tamtego miejsca.
Niedaleko pochówku ciała znaleziono bowiem skupisko martwych bobrów, które to mogły zginąć właśnie ze względu na chorobę, która się u nich rozwijała. Są to jednak jak na razie jedynie domysły, które muszą być potwierdzone dalszymi badaniami.
Z całą pewnością jesteśmy jednak na dobrej drodze do tego, by poznać prawdziwą genezę dżumy i dowiedzieć się, jak ludzkość radziła sobie z nią kilka tysięcy lat temu.