Jeśli ktoś jednak ma jeszcze jakiejkolwiek wątpliwości, niech weźmie pod uwagę fakt, że u osób przybywających do naszego kraju z problemami zdrowotnymi prowadzony jest tzw. nadzór syndromiczny.
Oznacza to, że np. biegunka wymagająca hospitalizacji jest szybko identyfikowana i szansa na rozprzestrzenianie się choroby jest niezwykle mała. Wymagałaby tzw. skontaminowania, czyli wtórnego zanieczyszczenia wody lub żywności, co w naszych warunkach jest mało prawdopodobne – zwraca uwagę prof. Joanna Zajkowska.
Hipotetycznie takie ryzyko mogłoby stworzyć zatrudnienie przy produkcji żywności osoby z objawami choroby, nieprzestrzegającej zasad higieny – jednak trudno sobie wyobrazić taką sytuację, zwłaszcza że w razie wystąpienia choroby pracować się po prostu nie da.
Źródło informacji: Serwis Zdrowie, MediaRoom.pl