w , ,

Uważaj na syndrom oblężonej twierdzy

Osoba z opaską na oczach.

Syndrom oblężonej twierdzy sięga swoimi korzeniami czasów dawnych wojen, gdy miasta i wsie były poddawane długotrwałym oblężeniom. W takich sytuacjach mieszkańcy doświadczali ogromnego strachu, będąc całkowicie odciętymi od możliwości ucieczki czy wsparcia z zewnątrz. Ta taktyka wojskowa była narzędziem nie tylko fizycznej, ale i psychologicznej presji.

Dzięki temu najeźdźca miał właściwie pewność, że uda mu się zwyciężyć. W zaatakowanym miejscu w każdym żołnierzu, rycerzu czy zwykłym mieszkańcu pojawiał się strach. Wiadomo było, że za murami czeka wróg, którego nie da się ominąć.

Dzisiaj syndrom powrócił ze zdwojoną siłą. Choć nie zdajemy sobie z tego sprawy, to jest wykorzystywany i zupełnie zmienia nasze patrzenie na rzeczywistość. Jeśli poznasz go bliżej, to nie łatwo będzie manipulować Twoimi wyborami.

Syndrom oblężonej twierdzy w praktyce

Termin syndrom oblężonej twierdzy pochodzi sprzed wielu lat, kiedy stosowanie wojen i toczenie bitew było na porządku dziennym. Wówczas oblegano całe miasta czy warownie. Ich mieszkańców całkowicie pozbawiało się dostępu do świata zewnętrznego.

Dzięki temu najeźdźca zyskiwał pewność, że prędzej czy później dana twierdza się podda. W końcu musiało jej zabraknąć pożywienia, broni czy leków. Choć metoda wydaje się być wyjątkowo nieludzka, to była niezwykle skuteczna.

Zobacz także:  Rozciąganie sposobem na zdrowie i sprawność fizyczną

U każdego mieszkańca obleganego miejsca pojawiał się strach przed śmiercią, torturami czy widmem głodu. Dzięki temu jeszcze szybciej porzucano wizję walki i się poddawano. Syndrom ma jednak odzwierciedlenie także w naszym życiu.

Dłonie układające się w gest odrzucenia.
unsplash.com

Syndrom w naszej codzienności

W dzisiejszym rozumieniu syndrom oblężonej twierdzy nie odnosi się wprost do działań zbrojnych. Pojęcie ma bowiem wymiar metaforyczny. Chodzi o dyskomfort psychiczny.

Zobacz także:  Polacy nie potrafią robić jajecznicy, prawie każdy popełnia ten błąd

Jego powodem jest poczucie osaczenia i strach przed przeciwnikiem. Nasz wróg może być realny – może to być oprawca, którego się boimy, ktoś, kto stosuje wobec nas przemoc, budzi nasz niepokój czy w jakikolwiek sposób sygnalizuje nam, że jest dla nas zagrożeniem.

Jednak nie zawsze tak jest. Zdarza się również, że samego strachu nie da się zobrazować, zidentyfikować. Wiemy, że istnieje, ale nie jesteśmy w stanie go utożsamić z określoną osobą, miejscem czy zjawiskiem.

Chłopiec leżący na podłodze.
unsplash.com

Jak syndrom na nas wpływa

Oczywiście syndrom oblężonej twierdzy ma ogromny wpływ na nasze codzienne funkcjonowanie. Przede wszystkim sprawia, że żyjemy w ciągłym poczuciu strachu. Bez względu na to czy wiemy, skąd on się bierze, czy wręcz przeciwnie.

Osoba dotknięta syndromem nie jest w stanie porzucić lęku. Jej mózg skupia swoją uwagę na samym wrogu lub na kreowaniu w głowie jego wizji – szczególnie dotyczy to sytuacji, w których nie jesteśmy w stanie utożsamić wroga z określoną osobą.

Jednak syndrom może nie dotykać jedynie nas samych. Może być narzędziem w rękach kogoś, kto chce, byśmy poczuli się jak osoba, która znajduje się w obleganej twierdzy, z której nie ma ucieczki. Jedynym wyjściem jest jakiś rodzaj niewoli.

Zobacz także:  Szybkie ciasto z 4 składników – najprostszy przepis na deser
Osoba w bluzie z kapturem idąca przez molo.
unsplash.com

Jak można manipulować za pomocą syndromu

Syndrom oblężonej twierdzy to nie tylko poważny problem psychiczny, ale także narzędzie manipulacyjne, za pomocą którego można sprytnie sterować zachowaniami określonej grupy.

Zobacz także:  W koreańskich szkołach nie będzie już nauczycieli

Wystarczy, że dana osoba wykreuje w jakiś sposób poczucie zagrożenia. Może ono mieć mniej lub bardziej realistyczny charakter. Ma jednak jeden cel: wzbudzać w nas poczucie strachu, o którym nie będziemy w stanie zapomnieć.

To z kolei skłania jednostkę do rezygnacji z własnego indywidualizmu, wolności i swobody. Wówczas jesteśmy w stanie podejmować decyzje, które będą satysfakcjonowały manipulatora, a nie nas samych.

Zobacz także:  Jak przechowywać brokuł? Najlepsze sposoby na zachowanie świeżości
Tłum ludzi.
unsplash.com

Syndrom oblężonej twierdzy w praktyce

Syndrom oblężonej twierdzy w praktyce jest często wykorzystywany przez polityków. Część z nich stara się przekonać wyborców, że jeśli zagłosują za przeciwną opcją, to spotka ich nieszczęścia.

Przykładem jest sytuacja w Polsce, kiedy przed wyborami w 2015 roku politycy jednej z partii informowali wyborców, że jeśli na nich nie zagłosują, to Polskę zaleje fala uchodźców. Innym razem powoływano się na kwestie związane z ruchami LGBT.

Schemat zawsze jest ten sam: trzeba stworzyć u danej grupy czy jednostki poczucie, że coś jej zagraża. Wróg musi mieć nadane najgorsze cechy, które w rzeczywistości są po prostu wyolbrzymieniami.

Zobacz także:  Polska źle wypadła w rankingu
Przestraszona kobieta.
unsplash.com

Syndrom oblężonej twierdzy w rosyjskiej polityce

Polska nie jest jedynym krajem, w którym ta technika jest wykorzystywana na masową skalę. Podobnie jest choćby w Rosji. Tam syndrom oblężonej twierdzy wykorzystuje się po to, by zniechęcić Rosjan do wszystkiego, co łączy się z Zachodem.

Kultura, obyczaje, które panują na Zachodzie są przedstawiane jako zagrożenie dla cywilizacji i państwowości Rosjan. Dzięki temu władze mogą z łatwością pozbywać się tych zachodnich wpływów, które nie są im na rękę.

Wszystko odbywa się częściowo w zgodzie z obywatelami, ponieważ dla tych zachodnie rozwiązania wydają się być przerażające i wiążą się z wizją końca ich własnej tożsamości narodowej, społecznej.

Zobacz także:  Zdrowotne właściwości klementynek - 10 korzyści
Widok z dronu na Rosję.
unsplash.com

Stany Zjednoczone a Rosja

Wydaje się, że syndrom oblężonej twierdzy wykorzystują również Amerykanie. O ile rosyjscy politycy budują u swoich obywateli poczucie izolacji na arenie międzynarodowej, wynikające z sytuacji politycznej, o tyle Amerykanom nie na rękę jest ich indywidualizm.

Rosjanie nie podążają za zachodnimi trendami, co może się nie podobać władzom Stanów Zjednoczonych, które posiadają w swoich rękach niepodważalną dominację. W związku z tym w interesie Amerykanów jest umniejszanie Rosjanom.

Zobacz także:  Jak obliczyć, ile godzin powinno się spać?

Jedną z technik, którą stosują w celu ukazania swojej dominacji nad Rosją, jest właśnie wspomniany syndrom. Władze USA przedstawiają Rosję jako ogólne zagrożenie dla bezpieczeństwa i pokoju na świecie.

Przestraszona kobieta z opaską na oczach.
unsplash.com

Takie działania napędzają rynek zbrojeniowy

Przede wszystkim syndrom oblężonej twierdzy sprawia, że państwa zbroją się przeciwko sobie. Teoretycznie w Europie czy Ameryce panuje pokój, ale każde z państw jest uzbrojone i wciąż dba o dostęp do nowoczesnych militariów.

My, jako społeczeństwo, godzimy się na to, ponieważ z przekazu medialnego i politycznego wynika, że wciąż mamy się czego obawiać. Choć niekiedy sytuacja jest napięta i zagrożenie jest prawdziwe, to bardzo często jest ono wyolbrzymiane i wykorzystywane dla celów politycznych.

Każdego roku przemysł militarny generuje miliardy zysków, które byłyby znacznie mniejsze, gdyby retoryka nakierowana na działania zbrojne i obronę została zamieniona na retorykę pokoju i dyplomacji.

Napisane przez Redakcja Sztosowe

Redakcja portalu zdrowotnego, skupia się na dostarczaniu rzetelnych i aktualnych informacji dotyczących szeroko pojętego zdrowia. Zespół tworzą pasjonaci i specjaliści z różnych dziedzin medycyny, dietetyki oraz psychologii, którzy łączą wiedzę naukową z praktycznymi poradami, aby wspierać czytelników w dążeniu do lepszego samopoczucia i zdrowego stylu życia. Dzięki zaangażowaniu w promowanie zdrowia publicznego i prewencji chorób, portal stał się cenionym źródłem inspiracji dla osób szukających sprawdzonych sposobów na poprawę jakości życia.